Takie porównanie przychodzi na szybko do głowy po obejrzeniu pierwszego odcinka.
Oczywiscie diabeł tkwi w szczegółach i pomimo paru wspólnych elementów sam serial zdaje się byc zasadniczo o czym innym.
O ile w "END..." był większy nacisk na elementy dramatyczne tak tutaj mamy więcej humoru i przede wszystkim akcji, ze sporą ilościa bijatyk na czele. Zdecydowanie widac rodowód komiksowy (na ktorego to serial jest podstawie).
Zobaczymy jak kolejne odcinki, ale pierwszy ogladalem od poczatku do końca z uśmiechem na ustach także jestem dobrej myśli :)