Moze wyczerpuje sie formula, a moze to co w 2011 roku nas straszylo dzisiaj jest, albo zaraz bedzie nasza codziennoscia - tak oceniam Black Mirror ogolnie. Natomiast ten sezon przegina z watkami, które w ogole nie sa sci-fi i mam wrazenie, ze nie bardzo ktos mial nad tym kontrole, tylko skupili scenariusze i podpieli je pod znany brand.

Jesli chodzi o ten odcinek to super, gwiazdorska obsada, retrofuturyzm i calkiem zgrabne nawiazanie do sekty Mansona plus pokazane dwie zupelnie rozne rodziny i dwoch zupelnie roznych astronautow.

Tylko troche nie ma pomyslu na rozwiniecie tego swietnego konceptu. Bo pomijam juz glupoty o tym, ze z jakiegos powodu nie mozna zrobic nowej wersji repliki, ale bez problemu mozna dzielic jedna etc. bo nie o to chodzi w tym filmie. Rozumiem, ze chodzi o pokazanie, ze mogli w pelni sie zrozumiec, dopiero wtedy gdy jeden wszedl w buty drugiego i o to zapewne chodzilo Hartnetowi, ktory uwazal, ze Paul nie zasluguje na rodzinie, ktora ma (plus umowmy sie facet mial traume i byl zamkniety w puszce, kto by nie zwariowal).
Mimo wszystko liczylem jednak na cos w stylu zajecia miejsca Paula niepostrzezenie wiazace sie z wyslaniem go w pustkę, albo wykorzystanie jego repliki do zemsty.

Jak dla mnie do polowy swietna sprawa, ale potem zaczyna brakowac pomyslu na rozwiniecie tej fabuly, chociaz pytania jakie stawia, o to czym jest czlowiek, jaka jest wizja transhumanizu etc. sa calkiem ok.