Megadeth

powrót do forum osoby Megadeth

Bogowie Metalu i tyle.

użytkownik usunięty

Uważam, że najlepszymi ich albumami są : "Peace Sells... But Who's Buying?" i "Killing Is My Business... And Business Is Good!". Dobry też jest "Rust in Peace" i "So Far, So Good... So What!". Po prostu pozycja obowiązkowa.

A ja nie wiem, ktora plyta jest najlepsza, ale slucham calej dyskografii ostatnio, lacznie z reedycjami i boxami roznymi, skladankami - coraz bardziej mi sie podoba.
A kawalek "Tornado Of Souls" to juz czysta doskonalosc.

_Michal

Mi najbardziej przyległ do gustu krążek "So far, So good, so what?!" Usłyszałem go jako pierwszego, może daltego, a przesłuchaliście nowego kawałka Megadeth " HeadCrusher"? Polecam, świetny utwór, zapowiada się że album Endgame będzie jednym z najlepszych ;p

mopherus

Ja jeszcze nie sluchalem, ale ostatni album byl naprawde niezly. A koncert w Argentynie dali niesamowity.

Cała twórczość tego zespołu jest genialna, cenię ich za różnorodność, każdy album ma swój klimat i brzmi inaczej. Tylko czekać na nowy krążek.

zdecydowanie najlepszy album to Rust in Peace. Ale fakt, wszystkie (poza Risk) wymiatają

WhiteJedi

się uczepili tego Risk. na pewno nie gorszy od ostatniej płyty.

kamfpv

Ostatnia płyta jest dobra a Burn spokojnie mogłoby być jednym z lepszych kawałków na Coundtown To Excition.

Mój ulubiony album to Rust in Peace. Jedyne nieudane ich płyty to ( IMO ) Cryptic Writings, Risk i Trzynaście a z tych nowych najlepszy jest United Abominations.

WhiteJedi

Risk jest dobry... Ma po prostu inny klimat. Insomnia, Prince of Darkness, Ecstasy, Seven, Crush'em, enter the Arena to świetne utwory... insomnia ma genialny riff... Nie podobają się tylko te dźwięki dance, disco, electro w przejściach między zwrotkami albo solówkami nie? Jakby ich nie było dałbym Riska na poziomie mniej więcej Cryptic Writings...

Krótko mówiąc:
- pierwsze 5 płyt miecie
- Youthanasia to gówno (jakiś pop rock dla nastolatek)
- dalsze albumy mierne
- Endgame zajebisty
- 13 niezła
- Super Collider bardzo dobry

Ziomaletto

Etam, Youthanasia jest świetna i ma zajebiste teksty, dużo dojrzalsze niż na poprzednich płytach. Osobiście choćby pierwszej płyty nie jestem w stanie dzisiaj słuchać - przypadek podobny do Kill'Em All, które podobało mi się raczej gdy byłem właśnie nastolatkiem za swoją prostotę i młodzieńczy wkur*w. Obecnie więcej fajności znajduję w ich późniejszych dokonaniach. Moim zdaniem oprócz pojedynczych wybitnych utworów to Megadeszcz rozpoczął się na dobre dopiero od Rust In Peace.

rozkminator

W przypadku thrashu nie zwracam uwagi na teksty - często bolą oczy od tej infantylności (choć taki Tankard potrafił to przekuć w zaletę). To czy są dojrzalsze czy nie - zwisa mi to, bo nie z tego powodu słucham thrashu czy metalu w ogóle (może poza Lich Kingiem, który miewa całkiem dobre ironiczne teksty).
Za to muzycznie Youthanasia mi kompletnie nie wchodzi. Zawsze jak słucham takiego Rude Awakening to unikam utworów z tej płyty jak ognia. Dodam, że Cryptic Writings jest po stokroć lepsze i ma kilka dobrych "hiciorów" - She-Wolf, Trust, The Disintegrators czy A Secret Place. Z kolei z Youthanasii, może tylko jak mam gorszy dzień, to odtworzę początek z Reckoning Day i mi wystarczy. Fenomen A Tout Le Monde zadziwia mnie po dziś dzień, to jest tak przesłodzone, że już wolę DragonForce'a posłuchać, na to samo wyjdzie.
Dodatkowo ostatnio przypominając sobie dyskografię na nowo bardziej do gustu przypadły mi The World Needs A Hero, United Abominations i Cryptic, z kolei Super Collider też nie mogę strawić. Cover Thin Lizzy spoko, Dance In The Rain może ma momenty, Kingmakera da się posłuchać bez bólu uszu, no ale nie, to jest tak przeciętny heavy metal że szkoda marnować na to czasu, Sodom i Death Angel w 2013 wydali zajebiste albumy, no i o Hatriot też warto wspomnieć. Więc może gdyby nie było konkurencji, uznałbym Collidera za "znośny".
No ale Dystopia jest rewelacyjna. Tylko ten cover na końcu mi wadzi, plus tracklista taka byle jaka - The Emperor można było przesunąć na miejsce 4, zaś Poisonous Shadows można było wrzucić na koniec. Zostawiłby po sobie lepsze wrażenie niż będąc w środku płyty.

Nadal jednak Endgame pozostaje nie pokonany jako najlepsza płyta Megadeth.

Zdecydowanie mój najulubieńszy zespół świata. Muzyka mnie rozp***ala, a teksty Dave'a jakoś tak nieszczęśliwie zawsze korelują się z moją egzystencją, że aż czasem zęby bolą :/

Słucham ich od dobrych 20 lat i pewnie wielu zaskoczę, ale za najlepszy ich album obecnie uznaję Super Collider. Może nie ma na nim takich napierdzielanek jak Hangar 18, ale za to kompozycyjnie - mimo innej stylistyki niż zazwyczaj - album jest doskonały, a teksty to już bez ironii poezja. Niezbyt może wysokiej formy, ale za to o autentycznej treści. Numery typu Kingmaker, Don't Turn Your Back, The Blackest Crow, Forget To Remember są doskonałe, ale moi faworyci to Off The Edge i Dance In The Rain. Kupiłem album w edycji kolekcjonerskiej na winylu, więc zaliczam do tracklisty także znakomitą stronę B singla czyli House Divided.

To chyba pierwszy od Youthanasia album tak spójny stylistycznie i tak... "bujający". Oczywiście uwielbiam też klasyki typu Hangar 18, High Speed Dirt, czy (przede wszystkim) Tornado Of Souls, jednakże albumy z których pochodzą zawierają utwory nie tyle słabe, co takie, co nie trafiają mi do mózgu.

Gdybym miał komuś polecać 3 albumy Megadeszcza, to byłyby to właśnie Youthanasia, Super Collider oraz Rust In Peace. I nic mnie nie obchodzi, że Y i SC są uznawane za "lekkie". Mniemam że ich krytykanci zwyczajnie ich nie przesłuchali uważnie, bo i na nich znajduje się kilka solidnych wałków. Są zwyczajnie nie tak szybkie jak na RIP.

rozkminator

Bo Dave to jest mądry koleś, który przyznaje się do błędów i nie boi się mówić tego, co w USA uważane jest przez mainstream za oszołomstwo.
Polecam jego wywiad z Alexem Jonesem z InfoWars.com.

_Michal

Dzięki, rzuciłem okiem, na pewno obejrzę całość.

Co prawda akurat te jego "zaangażowane" teksty nie są moimi ulubionymi (choć taki Washington Is Next robi wrażenie), ale przynajmniej nie jest to śpiewanie o smokach i księżniczkach (eat this, Hammerfall!). Najbardziej lubię jego "ludzkie" teksty, jak Trust, Disconnect czy Forget To Remember. Zawsze tak cholernie trafne. No, jeszcze jeśli za "zaangażowane" uznać takie rzeczy jak Family Tree albo Right To Go Insane - dopóki Dave nie zapuszcza się w teorie konspiracyjne, illuminatów i tym podobne pierdoły, to jest OK.

_Michal

Obejrzałem i cóż, niestety jest to jeden z tych przypadków, kiedy Dave robi z siebie głupa zapędzając się w konspiracyjne teorie i foliowe czapki...

"You see it, you can't unsee it" mawiają i niestety znów się to sprawdza :/

_Michal

Racja, prawdziwe słowa.
Dodałbym jeszcze własną refleksję na temat zajścia jakie miało miejsce jakoś przed utworzeniem Metallica'i lub niebawem po nim, oglądałem różne wywiady i Hetfield z Urlichem opisywali jak coś tam się działo, ktoś ich wyśmiewał i popychał na imprezie i wpadł naćpany i pijany Dave i rozpi*rdolił towarzystwo. James i Lars opisali go jako niestabilnego i agresywnego, natomiast opis Dave'a był miażdżący: mówił o tym jak to balanguje, patrzy a tu ktoś fika do jego kumpli i oni nie umieli się przeciwstawić i ogólnie nie dawali sobie rady, i że on nie mógł pozwolić, aby ich tak traktowano... Podobno połamał typom nogi :D
Znamienne jest to, że oni traktowali go jak ćpuna i zadymiarza, a on ich jak młodszych braci, kogoś kim się trzeba opiekować...!!!

P.S.
Faktem jest, że nieco później (kilka lat) zaćpał konkretnie i terapia szokowa była jedynym ratunkiem, a że zrobili mu tym ogromną przykrość, to podziękujmy im za to, bo raz, że nie dałby wtedy z siebie wszystkiego i nie byłoby Megadeth, a dwa, że mogłoby go już normalnie od dawna z nami nie być...

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones