Żałosne jest ocenianie gry aktorskiej tylko ze względu na uprzedzenia. Zac Efron zagrał naprawdę super, sam jestem w szoku. Dziś byłem w kinie i Zac i Lily i John, super role. Sam film ciekawy i czasami mocny. Jestem w szoku, bo oczekiwałem czegoś bardziej lekkiego. Warto obejrzeć chociaż by żeby odczarować Efrona.
Zac już dawno jest odczarowany i ma na swoim koncie kilka ciekawych ról (Parkland, Paperboy, Sztuki wyzwolone, We are your friends, At any price). A co do filmu to niestety, moim zdaniem, był dosyć słaby ze względu na brak pomysłu. Nie był to ani film o tym jak Bndy zabijał (chociaż tytuł mógł na to wskazywać), ani dramat sądowy (a mógł być bardzo dobry bo sceny z sądu są świetne), ani dramat byłej dziewczyny mordercy. Dostaliśmy taki trochę mix wszystkiego. Szkoda bo potencjał był ogromny. Zac zagrał całkiem ok, ale musi się jeszcze sporo nauczyć żeby móc takie role udźwignąć.
Film jako tako był bardzo dobry, nie ma co zaniżać oceny.
Moje odczucia są takie, że powinni zrobić z tego serial. Z tymi samymi aktorami, reżyserem etc.
Osobiście mnie nie zachwyciła gra Zaca choć w jednej scenie w schronisku z psem, naprawdę zrobił na mnie wrażenie. Nie mam żadnych uprzedzeń co do aktora ~ zagrał fajnie, ale bez fajerwerków przynajmniej tak odczułam, ale ładnie dobrany duet i Lily znacznie bardziej zrobiła na mnie wrażenie. A scena końcowa ze zdjęciem niezła. Choć czekałam mimo wszystko na jakieś rozwinięcie.
Dla mnie sam film 7/10, ale obsada... 10/10!! Zac i Lily - fantastyczni (jak się na nich słodko patrzy...), Kaya - wow (cudownie ucharakteryzowana piękność), "mały" Osment - wielki powrót, Malkovich - klasa sama w sobie, niestety odrobinkę rozczarowujący Sheldon (a tak na niego liczyłam...) i wisienka na torcie - Hatfield! Dla takiej ekipy warto było by zobaczyć każdy film.
Z tym, że super zagrał bym się nie zapędzał. Widziałem sporo dok. nt. Bundiego. Facet przede wszystkim słynął z uroku osobistego, z tego, że właśnie nie będąc powalająco przystojnym tak potrafił okręcić sobie kobiety wokół palca, był nad wyraz inteligentny, pełen charyzmy niesamowicie błyskotliwy. Zac Effron przypomina tutaj bardziej wiejskiego lowelasa i zadufanego w sobie dupka. Może to kwestia scenariusza, a może po prostu zły wybór tego aktora do tej roli, zagrał ok, ale nie powalił (a szkoda, bo możliwości były).
W tej roli widziałbym takich aktorów jak: Joaquin Phoenix, Tom Hardy, James McAvoy czy Christian Bale. Czyli ktoś z szaleństwem w oczach… = nie Zac Effron.
Tak czy siak co ujęło mnie w tym filmie to zupełnie inne podejście do tak drastycznej tematyki. Poza jedną sceną i jednym zdjęciem w zasadzie w filmie nie było przemocy i to interesujące posunięcie, którego się nie spodziewałem.
Dopiero zaczęłam i jedno rzuca się w oczy - Zac jest fizycznie podobny do Teda, choć nigdy wcześniej bym tego nie powiedziała. Ucharakteryzowali go naprawdę dobrze. Gęściejsze brwi, odpowiednia fryzura i strój.
Tak, też zdałam sobie z tego sprawę, kiedy zobaczyłam w końcówce ujęcia z prawdziwej rozprawy.
no niespodziewałem się po nim tak poważnego i tak dobrego filmu. Rola w nim na serio odmieniła moje postrzeganie tego aktora. a jednak coś aktorsko umie
Myślę że Zac w końcu się odbije, o ile przestanie grać w głupich komediach. Przez długi czas np. Leonardo Di Caprio też miał problem z "łatką". Teraz tak samo wybija się Robert Pattison.
Jeżeli ktoś oglądał Taśmy Teda Bundy'ego , z filmu niczego nowego się nie dowie. Jest on jak encyklopedia, wszystko co było na taśmach jest w nim w skrócie pokazane, bez zagłębiania się w poszczególne wątki. Zac Effron zagrał dobrze, naprawdę wyglądał jak Ted Bundy. Jednak gra aktorska pozostałych aktorów wypada sztucznie. Film jest dosyć płytki, momentami kiczowaty mimo że ogląda się całkiem przyjemnie.