Nie polecalbym tego filmu. Wlasciwie jedyne rzeczy, ktore mi sie w nim podobaly to muzyczne nawiazania to klasycznych filmow Kubricka i motyw tej kapelki metalowej. Poza tym dosc nudny.
Zgadzam się. Dla mnie -- _bardzo_ nudny. Nie wiem, czy coś ciekawego zdarzyło się w drugiej godzinie, ale po kilkukrotnym przewałkowaniu tego samego motywu w pierwszej części opowieści, miałem już serdecznie dość i postanowiłem zaoszczędzić sobie dalszej mitręgi. Nie mam najmniejszych uprzedzeń względem orientacji homoseksualnej, w miarę lubię Malkovicha, podoba mi się wiele filmów Kubricka, ale to nie sprawi, że z zainteresowaniem będę oglądał fabułę o hochsztaplerze podającym się za sławnego reżysera, opartą o zapętlony motyw podrywu i wyłudzenia kasy. Może fani Stanleya są w stanie odnajdywać w tym filmie jakieś smaczki, nawiązania i odniesienia, ale jako narracja filmowa, to ten obraz jest zupełnie do bani.