Francuska przyjaźń

Grupa przyjaciół z Paryża raz w roku organizuje sobie wspólne miesięczne wakacje w okolicach Bordeaux. Tym razem jeden z nich miał poważny wypadek i wylądował w szpitalu, co postawiło tegoroczny
Grupa przyjaciół z Paryża raz w roku organizuje sobie wspólne miesięczne wakacje w okolicach Bordeaux. Tym razem jeden z nich miał poważny wypadek i wylądował w szpitalu, co postawiło tegoroczny wyjazd pod znakiem zapytania. Po krótkiej namowie jego znajomi postanowili jednak nie przerywać tradycji i ponownie wybrać się na wspólny urlop, tym razem jednak w trochę osłabionym składzie. Mając nadzieję, iż brak Ludo (bo tak się nazywa ów nieszczęśnik przykuty do szpitalnego łóżka) nie popsuje im wyjazdu, starają się dobrze bawić. Jednak emocjonalna bańka, w której kumulują się wzajemne żale, pretensje i wyrzuty sumienia sprawia wrażenie, jakby miała lada chwila pęknąć...

"Niewinne kłamstewka" jest filmem, który miałem przyjemność zobaczyć na tegorocznym festiwalu OffPlus Camera. Był on prezentowany w kategorii "Odkrycia". Jak wiadomo, festiwale kina niezależnego zazwyczaj są swoistym polem minowym. Prezentowane są tam filmy mało znane, które spełniły pewne subiektywne kryteria selekcji organizatorów. Tak naprawdę widz nigdy do końca nie wie, na co może trafić i podczas wyboru seansu często nie ma możliwości zaciągnięcia jakiejś informacji o filmie z niezależnego źródła (tj. niezależnego od festiwalu kina... niezależnego). Wybierając się na pokaz, byłem przygotowany na mocny dramat psychologiczny, gdyż opis filmu na stronie festiwalu nie odbiegał zbytnio treścią od zaprezentowanego powyżej. Jakież było moje zdziwienie po kilkunastu minutach projekcji.

Film otwiera długa scena, w której kamera towarzyszy Ludo od wyjścia z klubu do momentu wypadku. Następnie akcja przenosi się do szpitala, gdzie po raz pierwszy spotykamy jego przyjaciół łączących się w bólu nad łóżkiem poturbowanego kolegi. Kamera jest skoncentrowana na zbliżeniach twarzy rozmawiających osób, pozwalając widzowi dokładniej śledzić ich mimikę twarzy, więc też rysując intensywniej kontekst emocjonalny. Każdy jest roztrzęsiony tym, co się stało i zdania na temat wyjazdu są w tej sytuacji podzielone. Narastający spór łagodzi Max (właściciel domku, do którego mają się wybrać), proponując pozornie najlepsze rozwiązanie.

Konwencja filmu diametralnie zmienia podczas przybycia przyjaciół na miejsce odpoczynku. Film, który do tej pory zapowiadał się jako ciężki dramat, nagle przeistoczył się w lekką komedię obyczajową. Wraz z upływem czasu wszyscy jakby spychają katastrofę na drugi plan i bezpardonowo cieszą się urokami południowo-zachodniej Francji. O istnieniu Ludo przypominają nam sporadycznie sentymentalne toasty na jego cześć.

W "Niewinnych kłamstewkach" mamy tak naprawdę ósemkę głównych bohaterów (żadna z postaci nie jest szczególnie faworyzowana przez reżysera). Zabieg wprowadzania tylu pierwszoplanowych postaci potrafi być zdradliwy, wprowadzając zamieszanie i, w efekcie, zagubienie u odbiorcy, któremu wszystkie osoby i wątki mogą się niebezpiecznie zlać w jedną niezrozumiałą papkę. Jednak Guillaume'owi Canetowi udało się tego uniknąć i zręcznie poprowadzić wielowątkową fabułę. Poznajemy więc perypetie szalenie zakochanego, wiecznie czekającego na SMS-y od ukochanej Antoine'a, dowiadujemy się, z jakimi problemami organizacyjnymi boryka się znerwicowany Max, śledzimy miłosne wzloty i upadki rozwiązłej Marie, czy też wątek nieodwzajemnionej, homoseksualnej miłości.

Z drugiej strony (co również należy pochwalić), rozciągając "przegadany" film na dwie i pół godziny Canet uniknął dłużyzn i zanudzania widza. Fabuła zręcznie manewruje między poszczególnymi wątkami, czasem je łącząc w celu generowania kolejnych bardziej lub mniej zabawnych sytuacji. Oczywiście taka idylla nie może trwać bez końca i w pewnym momencie film zaczyna nabierać słodko-gorzkiego smaku...

Również od strony doboru aktorów odtwarzających główne role film zaprezentował się bardzo dobrze. Wyszczególnianie ich nie ma większego sensu, bo wszyscy stworzyli pełnokrwiste postaci, którym nie można nic zarzucić, więc ograniczę się do przedstawienia tych kilku, którzy w jakiś (zazwyczaj mało obiektywny) sposób zyskali sobie moją większą sympatię. Największy potencjał komediowy wykazał François Cluzet w roli impulsywnego właściciela domku (doskonała mimika twarzy). Razem z Benoîtem Magimelem stworzyli zgrany duet i to do nich należą najlepsze sceny komediowe w filmie. Drugi interesujący duet stworzyli Gilles Lellouche oraz (chyba najbardziej znana z całego grona) Marion Cotillard, która notabene wbrew moim obawom nie zdominowała filmu. Éric (Lellouche) i Marie (Cotillard) borykają się z dylematem przeniesienia swojej znajomości na wyższy poziom (w sensie czysto fizycznym), ale boją się, że mogłoby to zniszczyć ich wieloletnią przyjaźń.

Jedynym mankamentem filmu jest muzyka. "Niewinne kłamstewka" opowiadają o typowych Francuzach (no, może przerysowując trochę niektóre postaci) w typowo francuski sposób. Towarzyszymy tym stereotypowym lekkoduchom zarówno przez paryskie uliczki, jak i akwitańskie plaże. Dlaczego więc ścieżka dźwiękowa jest wypełniona wyłącznie angielskimi piosenkami? Wstawki muzyczne niestety czasami trochę zatruwają "francuski" klimat filmu, ale ostatecznie w kontekście całej reszty można to małe uchybienie twórcom wybaczyć.

"Niewinne kłamstewka" w moim przekonaniu jest bardzo dobrym filmem. Oferuje dwie i pół godziny naprawdę inteligentnej zabawy z wyśmienitymi aktorami. Momentami potrafi również wzruszyć i skłonić do refleksji, co wyróżnia go na tle wielu innych produkcji tego typu. Szkoda, że ten film jak na razie nie może trafić w Polsce do szerszej publiczności, ale mam nadzieję, że kiedyś to się zmieni.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones