Relacja

BERLINALE 2020: Widzieliśmy pełnometrażową animację Wilczyńskiego

autor: /
https://www.filmweb.pl/article/BERLINALE+2020%3A+Widzieli%C5%9Bmy+pe%C5%82nometra%C5%BCow%C4%85+animacj%C4%99+Wilczy%C5%84skiego-136669
Kolejny dzień, kolejna relacja z 70. Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Berlinie. Tym razem Adam Kruk wybrał się na przygotowywany od 14 lat, pełnometrażowy debiut wybitnego twórcy animacji Mariusza Wilczyńskiego - "Zabij to i wyjedź z tego miasta". Jak mu się podobało?


Czerwona kropka żarzy się na czarnym tle. Słyszymy charakterystyczny dźwięk palącego się papierosa - już po tym wstępie czujemy, że przed nami bardzo mroczny seans. Momentami wręcz upiorny, ale do takiej tonacji Mariusz Wilczyński zdążył nas już przyzwyczaić swoimi krótkimi formami. W pełnometrażowym debiucie "Zabij to i wyjedź z tego miasta", nad którym reżyser pracował 14 lat, stworzony jego kreską świat ożywa na całe 85 minut i jest to bardzo intensywny czas. Choć niełatwy - wymaga skupienia i woli wejścia w imaginarium, które początkowo swą posępnością może odrzucać. Znamy ją aż za dobrze z polskich ulic i ciemnych miejsc wewnątrz nas samych - każdy przecież czasem wolałby To zabić i wyjechać z miasta. Wilczyński proponuje jednak, by się Temu przyjrzeć.

Jesteśmy w Łodzi, na Fabrycznej, gdzie pociągi tylko czekają, by jak najszybciej odjechać. Ale właściwie moglibyśmy być gdziekolwiek, bo rodzinne miasto reżysera charakteryzują dość typowe kominy, tramwaje, dancing "Jubileuszowa" i samotny neon świecący dla nikogo. Najgorsza jest jednak nie uroda miejsca, a werbalna przemoc, którą zadają tu sobie mieszkańcy - rodzice dzieciom, dzieci rodzicom, personel klientom. Gdy akcja przenosi się do pociągu czy nad morze, okazuje się, że winne nie jest wcale miasto, które na kozetkę wysłała już Ewa Podgórska w "Diagnosis". Piekło jest w głowie, która lubi tu zresztą odłączać się od ciała. W tych szalonych obrazach odnajdziemy coś z Lyncha, coś z Schulza, pojawiają się i nawiązania do "Mistrza i Małgorzaty" - na ekranie zobaczymy nawet granego przez Daniela Olbrychskiego Behemota.

Bohaterów jest więcej: myśląca tylko o mężu, synku i niemożliwej do zrobienia liście zakupów Jadwiga (Krystyna Janda), artysta Mariuszek - mały i duży, jego rodzice, ekspedientka, konduktorka czy para staruszków spotkanych w pociągu. Tym ostatnim głosów użyczyli - uwaga - Barbara Krafftówna i Andrzej Wajda, wypadli przezabawnie. Są w końcu i zwierzęta, które lubią zamieniać się rolami z ludźmi. Czasem wygląda to diabolicznie, gdy ci patroszeni są zamiast ryb; innym razem komicznie, kiedy chodzą na czworakach i obsrywają ulice niczym Marek Kondrat w "Dniu świra". Z Koterskim "Zabij to i wyjedź z tego miasta" łączy coś jeszcze - świetne, wyrwane jakby wprost z rzeczywistości dialogi. A właściwie ich strzępy, zdradzające jednak wielkie wyczulenie na język, rozsmakowanie w niuansach polszczyzny: wszystkich tych "beksach-lalach", "myszkach fiki-miki", ale i "kurwach". Czy będzie to czytelne poza Polską? Na pytanie to zdążył już odpowiedzieć dyrektor Berlinale, Carlo Chatrian, włączając film do konkursu Encounters.

Całą recenzję Adama Kruka przeczytacie TUTAJ

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones